piątek, 14 sierpnia 2020

Zestaw weekendowy

Mamy ostrą aferę. W VW wyszły na jaw jakieś taśmy, jeden z menadżerii jest podejrzany o machloje... to znaczy był, bo się sfajczył we własnej furze. No i w sumie nie "się", tylko z pomocą.
Taki kryminał niedaleko Zadupia, a ja gadam, że mi nudno.
***
Ost+Front wydał nową płytkę.
Prawie równie "paskudna" jak poprzednie, więc siedzę, słucham i się zachwycam. To mi się najbardziej podoba:

***
Karta płatnicza mi zdechła i nażarłam się wstydu. Poszłam do bankomatu i co? Karta działa. Czyli wstydu narobił mi terminal, a nie kawałek plastiku od PostBanku. 
I tak będę musiała ją wymienić, bo nie pierwszy raz odmówiła mi tak współpracy. 

W ogóle jajca - dopiero teraz pomyślano w moim markecie, by dało się płacić bez wstukiwania PINu (obczaiłam tydzień temu przy poprzednim polowaniu na tofu i warzywka). Rychło wczas, fajnie by było nie macać terminala od początku pandemii...
Wiem, że większość ludzi płaci zbliżeniowo, ale ja nie mogę, musiałabym więcej płacić za kartę, a jestem skąpa. Pandemii się nie spodziewałam, jak zakładałam konto. Wtedy obawiałam się raczej, że jak mi ktoś portfel rąbnie, to zbliżeniowo da radę wydać moje hajsy.
***
Dziś jest chłodniej, wetter.com krzyczy o burzach - miały być od rana, ale przełożyły wizytę na godziny wieczorne - a ja czekam, by pootwierać okna i napawać się teatrem dźwięku i światła. 
Lubię burze. Lubię jak błyskawice rozcinają ciemne niebo ukazując rzeźby ciemnych chmur. Lubię grzmoty. Lubię ciężkie krople deszczu uderzające o okna, gwizd wiatru i zapach zaraz po. 
Burze to najlepsze, co trafia się latem.
(o ile nie zalewa piwnic i nie zrywa dachów)


27 komentarzy:

  1. Karty płatnicze to zdradziecki plastik :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie od dwóch dni burze i ogólnie ich nie lubię, ale jestem teraz mega szczęśliwa bo dzięki nim się ochłodziło ;')

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nazapowiadali się, narobili nadziei i nic, u mnie dalej gorąco i ani kropli deszczu, eh...

      Usuń
  3. Uwielbiam ulewne deszcze latem, lubię wtedy obserwować przyrodę, słuchać bębnienia deszczu. Mam takie piękne wspomnienie z deszczem związane.
    Stary, poniemiecki dom.Ogródek bardzo zacieniony, na który wychodziły dwa okna z dużego pokoju.Na wprost tych okien duża, rozłożysta grusza- cebulka o drobnych, ale mocnych listkach. Kiedy padał deszcz, ale taki solidny, siadałam przy otwartym oknie(a właściwie w oknie) i słuchałam jak deszcz szeleści w liściach cebulki. To była przepiękna muzyka!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale ostra muza, nie na moje uszy!
    Ja dostałam smsa, że nie muszę pikać pinu do 100zł i co?
    Nico, nadal każą mi wpisywać PIN.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba to nie zależy tylko od banku, ale także od ustawień terminala w sklepie.

      Usuń
  5. Odkąd tu mieszkam to zaledwie raz była burza.Ostatnio przeżyłam szok, bo wydałam ponad 40 € płacąc kartą i nie kazali mi dawać pina.
    No muza zupełnie nie w moim stylu;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie w tym roku była, ale taka delikatna. Jakoś te burze się ostatnio rozchodzą, nim się zaczną.

      Usuń
  6. Bardzo lubię burze, ale rzadko je oglądam. Zdecydowanie częściej je słyszę gdzieś w odległych górach. Nawet maluję burzowe noce na płótnie, bardzo lubię ten majestatyczny kawałek natury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na te burzeczekam i czekam i co najwyżej grzmot z oddali usłyszę... Mnie jakoś omijają.

      Usuń
  7. Klik dobry:)
    Do 100 zł, pinu nie muszę wbijać.
    Burze tak, ale niezbyt groźne. Kiedyś trzepnął mnie piorun przy komputerze. Mną tylko zatrzęsło, a zasilacz spalił się. Widziałam też piorun kulisty, który przebił siatkę w lufciku okiennym i wpadł do domu. Potem wyleciał oknem w pokoju naprzeciw. Chyba dobrze, że drzwi były pootwierane. Nie wiem, co by się stało, gdyby były zamknięte.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też lubię burze, chociaż od tej nawałnicy w sierpniu kilka lat temu, która zmiotła pół lasu bardziej się jej boję. To była zdecydowanie najgorsza burza do tej pory. Takiego przerażające świstu wiatru w domu, przy zamkniętych oknach jeszcze nie było.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wszystko to mały pikuś, Najgorzej jak się pinu zapomni...:-))

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale bym się zdenerowowała, jakby karta mi nie zadziałała ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Też miałam podobna przygodę z kartą. Dziwnie na mnie spojrzała ekspedientka. Ale wyjaśniło się, to coś u nich było. Ale musiałam drałować do banku. Całe szczęście, że już był blisko.

    OdpowiedzUsuń
  12. Moja karta zarasta pajęczynami w odmętach szafki. Ale mam nadzieję, że jeszcze działa, w końcu jest przed terminem ,,ważności" jeszcze trochę.

    A jakoś wszystko się w miarę spokojnie u mnie układa. Mam nadzieję, że tak zostanie.

    Jakoś nie specjalnie lubię burze.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Dzieki pandemii boje sie wszystkiego czego nalezy dotykac : wlasnie wyklepywania pinu, klamek, guzikow w windach, poreczy schodow......Czesto robie to przez chusteczke ale nie zawsze pamietam miec ja przy sobie.
    Ja rowniez lubie burze, takie umiarkowane. Deszcze tez.

    OdpowiedzUsuń
  14. Boję się burzy bo już trzy razy mieliśmy bliskie spotkanie z efektem zniszczonych odbiorników w domu. Zawsze myślałam, że takie rzeczy to tylko w telewizji a jednak:) Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
  15. Burze są mi obojętne pod warunkiem,że siedzę bezpiecznie w domu a grad nie niszczy mi pojazdu:).A karty z Postbanku są jakoś wyjątkowo stresogenne.Za granicą( w Szwecji konkretnie)postbankowa karta wystawiła mnie do wiatru działając tylko w wybranych (przez nią) bankomatach i za cholerę nie chcąc płacić w sklepach.Na szczęście sytuację ratowała polska Visa,która płaciła bez sprzeciwu zawsze i wszędzie:).

    OdpowiedzUsuń
  16. Zaglądam i zaglądam, a tu cisza. Co tu tak cicho? Urlop od bloga?

    OdpowiedzUsuń