Moje życie składa się z dwóch podstawowych czynności: podlewania i zagracania.
Przestrzeń zagracam po prostu fenomenalnie i jestem w stanie pozbawić smaku i stylu każde pomieszczenie (czasem jedynie pojawieniem się w nim).
Podlewać muszę, bo moje 70 dzieciątek zielonych ma niezłe pragnienie...
Dziś posadziłam zielistkę i dracenę wonną. Kolejna zielistka wylądowała w wodzie w celu zapuszczania korzeni, a ja idę zapuszczać korzenie na kanapie.
Tak się składa, że akurat popełniłam wpis o roślinach. Też mam tego sporo, to bardzo wdzięczne hobby.
OdpowiedzUsuń70? jakie zagracanie, to sama radość!
OdpowiedzUsuńPo powrocie zauważyłam, że trochę mi dwie roślinki podupadły, więc zaraz lecę coś dokupić, a w bibliotece mam tyle, że gdy kiedyś byłam na zwolnieniu, to koleżanka mnie zrugała, że to nie palmiarnia, by tyle podlewać:-)
Pokaż coś więcej, ciekawa jestem!
Zagracanie, bo wszystkie trzeba na czymś postawić/powiesić i w czymś trzymać - a u mnie każdy mebel od innej mamy (kupowane na pchlich targach) i półki - samoróbki.
UsuńCo Ci padło? Może da się jeszcze uratować?
Pokażę. :)
Kalanchoe- obcięłam zwiędłe kwiecie i stare liście, może jeszcze zakwitnie, kiedyś jeden egzemplarz zakwitał 3 razy.
OdpowiedzUsuńFiołek afrykański padł kompletnie, ale już przed wyjazdem był kiepski, na szczęście w pracy mam , to rozsadzę:-)
Kalanchoe najlepiej kwitnie, jak się je tnie bez litości. No i lubi być zimowane - po takim strzyżeniu dobrze przestawić je w ciemniejsze i chłodniejsze miejsce i rzadko podlewać.
UsuńNa fiołkach się nie znam, jestem mordercą fiołków - co kupiłam, to ukatrupiłam.
przy takim dziecińcu trudno wyjechać na dłużej z domu.
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie wyjeżdżam. :D
UsuńPoproszę więcej napisać o kwiatach :) Ja jestem na etapie takiego zagracania, ale niestety też i uśmiercania :( Niektóre kwiaty mnie nie lubią...
OdpowiedzUsuńA to że meble każe od innej matki ... zawsze powtarzam, że to przecież eklektyzm :)
Jak na razie dodałam stronę z galerią.
UsuńNie wszystkie rośliny urosną w każdym mieszkaniu, nie zawsze pasuje im światło, czy wilgotność. A i w sklepie trafiają się okazy chore, czego przy zakupie nie widać.