wtorek, 25 sierpnia 2020

Smaki

Chleb z cukrem. Taki świeży, posmarowany masłem i grubo posypany cukrem.

Jagodzianki z małej, niepozornej piekarni przy przystanku autobusowym.

Pomidorowa ze smażonych pomidorów. Dziś, jak na lenia przystało, używam puszkowanych, ale koncept ten sam - koncentrat podsmażam, pomidorki podsmażam i takie podsmażone daję do zupy. I dużo bazylii i natki.

Smażone kartofle w ziołach. Ziembiaki kroję w ćwiartki, gotuję (5min krócej, niż do 'normalnego' spożycia) i wrzucam na gorący tłuszcz. Do tego tymianek i rozmaryn, pieprz, czasem cebula, czosnek, papryczki chilli.

Surówka z pora w jogurcie, albo seler z rodzynkami i orzechami włoskimi.

Oranżada za 50groszy + kaucja za butelkę. Wtedy oranżada smakowała jak oranżada.

Czekolada z orzechami. Taka dobra, zagraniczna, orzechy wielkie, a czekolada pyszna, rozpływała się w ustach. Teraz mam ją na codzień i smakuje zwyczajnie.

Naleśniki z kapustą i pieczarkami. Smażę w garze pieczarki drobno posiekane i cebulkę i czosnek. Dorzucam kiszoną kapustę, liść laurowy, kminek, majeranek i jałowiec. Dopieprzam do smaku i stosuję jako farsz, albo jako dodatek do obiadu.

Mielone z cukinii. Cukinię startą na tarce lekko solę, dodaję jajo, trochę bułki tartej, drobno siekaną cebulę i czosnek, pieprzę (co ja tak ciągle o tym pieprzeniu...?), natkę, mieszam i formuję jak mielone, obtaczam w bułce i smażę.

Krokiety i łazanki z garmażeryjnego na Hali Targowej. Nigdy nie umiałam ich podrobić, były przepyszne!

Pierogi ruskie w barze mlecznym "Słoneczny".

Lody Calypso, te z kawałkami takiej jakby galaretki (nie wnikam, co to było, czasem lepiej nie wiedzieć...).

Zapiekanki z podejrzanej budy. Dziw, że żyję po nich, ale były smaczne.

Te śmieszne precle, które żarłam na wycieczce w Krakowie. Takich dobrych nie ma nigdzie.

Sery pleśniowe śmierdzące upiornie; matka groziła mi wyrzuceniem do piwnicy za spożywanie w jej obecności.

Kurde, zgłodniałam...

15 komentarzy:

  1. Chleb z masłem i cukrem może tak mnie nie zachwycał, bardziej chleb obsmażany na patelni i posypany cukrem.
    Jagodzianki w ogóle. Teraz dają taką okropną marmoladę z jagód, a raczej rozgniecione nieapetyczne jagody, chyba z czymś mieszają, bo to wcale jagód nie przypomina.
    Taką pomidorową niedawno robiłam, ziemniaczki też bardzo podobnie robię.Na naleśniki z z kapustą i pieczarkami narobiłaś mi ochoty. A takich mielonych z cukinii nigdy nie robiłam!
    Zapomnieć nie mogę familijnych z czarną porzeczką, które jadłam na obozie wędrownym w Zamościu...
    Placki ziemniaczane z budy przy szmaragdowych jeziorkach w Bieszczadach. Oj, to było! W promieniu kilku kilometrów ani sklepu ani innego baru. A ta buda miała szopę drewnianą obok i tam tarli te ziemniaki na placki, gdyby wpadł tam sanepid to by dopiero mieli! Pocieszaliśmy się,że wszystko się wysmaży. A ile trzeba było czekać na te placki?! Na szczęście rzeczywiście nic nam nie było...
    "Sekret mnicha" odpakowywaliśmy w pociągu do Krakowa.Dobrze,że byliśmy sami w przedziale!
    Dziś u mnie ogórkowa z kluskami,ale może zrobię jeszcze placki?! Mam ochotę na knedle ze śliwkami,ale muszę kupić śliwki...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takich budach, co to nawet sanepid się ich boi, najczęściej jest najlepsze jedzenie. :)
      Knedle ze śliwkami to bym zjadła, ale mam za wielkiego lenia w tyłku, by je robić!

      Usuń
    2. Knedle ze śliwkami w słodkim maku z masełkiem. Pychota! Smak pamiętam, ale jest nie do powtórzenia, ponieważ przepisu babcia nie zostawiła.

      Usuń
    3. Oj, te placki ziemniaczane były najlepsze na świecie, tylko wiadro do którego tarli te ziemniaki wyglądało okropnie. Ale wszyscy, którzy tam byli, a było sporo luda, jedli te placki aż im się uszy trzęsły.
      Ja nie mam problemu z robieniem różnych ciast do knedli, kopytek, klusek śląskich itp nawet bym powiedziała,że bardzo to lubię. Jedynie nie lubię, gdy mi ciasto ziemniaczane rzednie i muszę dokładać mąki, bo wtedy może wyjść twardsze,a w każdym razie nie takie jak bym chciała.
      Nie robiłam takich knedli w słodkim maku,ale robiłam śląską makówkę z przepisu z czasopisma i nawet dobra była...Ale przecież można z tym słodkim makiem i masełkiem poeksperymentować, co wyjdzie to wyjdzie,ale trzeba próbować...

      Usuń
  2. Jestem bezglutenowa od kilku lat i bezlaktozowa, poza tym przestrzegam tzw. "protokół autoimmunologiczny", a więc odpadają mi jeszcze "psiankowate" czyli pomidory i papryka, ziemniaki. Ale jem bataty.Wszystkie warzywka piekę. dziś będą bakłażany panierowane w mące owsianej, pieczone i pomadźgane miodem.
    Czekam na sezon dyniowy.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja laktozy unikam, krowie mleko zastępuję roślinnym. Bataty uwielbiam.
      Mąkę owsianą muszę wypróbować.

      Usuń
  3. Mój smak nie tylko z dzieciństwa to rosół taki domowy z natką pietruszki. I zapiekanki z baru mlecznego

    OdpowiedzUsuń
  4. Ryż gotowany w mleku z cukrem, masłem i cynamonem, kopytka z sosem i buraczkami, pierogi leniwe z bułką tartą, budyń z sokiem malinowym lub kisiel ze śmietaną, koktajl truskawkowy, kogel mogel...
    Dobrze, że kolację już jadłam :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Łączy nas oranzada, chleb z cukrem i lody calypso

    Ale żeby pomidorowa ze smażonych pomidorów?!
    W życiu nie słyszałam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Pomidorowa tylko z dodatkiem smażonych pomidorów a raczej duszonych na maśle z cebulką. Tak samo podsmażam ogórki starte na tarce do ogórkowej. Chleb ze śmietaną i posypany cukrem. Zapiekanka z pieczarkami kupowana zawsze w jednym miejscu, w okolicach dworca w moim mieście. Kolejka zawsze jak stąd do kosmosu a to była taka dość prymitywna buda ale zapiekanki super. Nikt się nie zastanawiał, co w nich tak smakuje. :) Oranżada wypijana duszkiem do pierwszych "efektów specjalnych". Cukierki "Kawusie" w pudełeczku kartonowym z uroczym bambo z fryzurą z ziarenek kawy. Przepyszne, chyba z dodatkiem likieru bo miały tak alkoholowy posmak. Jagodzianki najlepsze nad morzem, sprzedawane z takich wózków z cała chmarą os gratis z zachęcającym okrzykiem : jagooodziaaanki... Ech, wspomnień czar...:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurcze, szkoda że już nie piszesz... Namierzyłam cię (po 6 latach!) dzięki komentarzowi pod moimi ogórkami kiszonymi dla idiotów i nie tylko, i wlazłam z ciekawości. I przeczytałam kilka wpisów. Wyrazy wdzięczności za świetną lekturę zostawiam pod postem o jedzeniu (żeby nie wyjść z konwencji garkotłuka), tym bardziej, że powyżej mam sąsiedztwo jakiegosik Sekskasyna :-D
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń