środa, 26 sierpnia 2020

Kawałki z zakupów

Nareszcie pogoda, jaką lubię - deszcz leje, wiatrzysko dmie, a temperatura poniżej 20°C!
***
Rok temu jakaś menda rąbnęła mi rower - był zamknięty, zapięty, wrota od bloku zamknięte - co miało się stać?
A rower dość charakterystyczny, biało-zielony BMX letko podgryziony zębem czasu.
Właśnie widziałam go pod supermarketem razem z nowym właścicielem, który nic nie wiedział, że sprzęt kradziony. Szkoda dzieciaka, niech jeździ na zdrowie, bo mi zdrowie na szaleństwa już nie pozwala.
Nawet tej kradzieży na psiarnię nie zgłaszałam, rower miał wartość sentymentalną bardziej, niż materialną. No i durnota moja, że w piwnicy go zamknęłam, zamiast wnieść do mieszkania.
***
Rowerów w życiu miałam kilka - zaczęło się od czerwonego rowerka dla dzieci, potem był składak, który własnoręcznie przemalowałam na czarno. Po składaku był pierwszy BMX, jeszcze z tych dla dzieci do jeżdżenia, a nie typowo wyczynowo-sportowy, potem jakieś kiepski góral, zabytkowa damka do jeżdżenia do pracy, a w końcu ten BMX na którym obskoczyłam wszystkie miejskie schody, poręcze i krawężniki. I jeździłam po zakupy do sklepu,co musiało się dość zabawnie prezentować...
***
Pamiętam zapach proszku do prania. Początek lat '90 - jeszcze chyba nie było tych wszystkich płynów i kapsułek o zapachu komarzych pierdów i letniej bryzy.
Teraz żyję w czasach bardziej cywilizowanych, więc udałam się na poszukiwania płynu do płukania. Była promocja w Netto na Lenora. OK, myślę sobie, komarzy pierd o nazwie Amethyst, wypróbujemy. Kurrrde, mogłam se za te 1,5€ dwa piwa kupić! Ten pierd zdecydowanie nie jest komarzy. Wali jak ciężka damska perfuma kwiatowa. Zdecydowanie za mocny zapach na odzież (trzyma się długo!), zużyję na pościel i koce, mieszkanie może mi zalatywać damską perfumerią, ja - zdecydowanie nie.
Dobrze, że namordniki piorę oddzielnie, bo byłby trup uduszony!
***
Nie ma moich ulubionych vegeburgerów w najbliższym supermarkecie. Okazało się, że byłam jedyną osobą, która je kupuje, więc poszło w piździec, zamawiane nie będą.
Jedyne jakie były dostępne są ohydne jak diabli.

Poza tym, robiłam zakupy dla znajomej po drodze, musiało to zabawnie wyglądać - w wózku od cholery dań mięsnych, a Szczurowski pluje się o bezmięsne burgery...
(znajoma bez covida, tylko kostkę kretyńsko skręciła i jest uziemiona)
***
Nakrzyczano na mnie z bliskiej odległości pod automatem do oddawania pustych opakowań po napojach. Jak ja śmiem o ósmej rano przyjść do sklepu z plecakiem pełnym tychże! I torbą! Tu się ludzie spieszą!
Aż pożałowałam, że nie wzięłam tych wszystkich puszek i butelek, które mam w domu. Serio. Babsztyl był z gatunku tych wkurwionych na cały świat - sama z worem na śmieci pełnym puszek i butelek.
A może ja gorszej kategorii, bo u mnie puszki po Monsterze i butelki po Pepsi Max, a nie po piwie?
Wyciągam tą przeklętą karteczkę z automatu i słyszę pipczenie.
Automat się zaciął. Yeeeeees.
***
Nowa miała swój pierwszy dzień na kasie.
Taki poszedł szum po kolejce. Ludzie wkurwieni, bo dziewczątko nie umie. Kurwa, jak ma umieć? Właśnie tak się uczy - pod nadzorem starszego pracownika robi co trzeba. I zgarnia wkurw.
Jak nadeszła moja kolej, to trzęsły jej się ręce i prawie płakała.
Jak złośliwość rzeczy martwych nakazuje - pieprzło wszystko jak byłam przy kasie - poprosiłam o szlugi, młoda się nie znała, to pokazałam, że o te właśnie Lakistrajki chodzi. I kolejka wkurwu wybuchła.
Szczurowski też wybuchł. Wprost na kolejkę.
Rozleźli się po innych kasach.

Teraz młoda ogarnia wszystko, poza papierosami ;)
***
Byłam kupić ser i deo. Jak świat światem, z sera i deo zrobił się pełen wózek. Z tym da się żyć.
Bramka piszczy.
Pytam co jest?
Mam paragon.
Coś się nie rozmagnekurwatyzowało.
Ja słyszę akcent, ja wiem.
To jest Polak oni kradną.
Łapcie to!
Ci złodzieje ze wschodu...
Taka ciemna, może cyganka...
- Przepraszam, na tym serze nie rozmagnesowałam zabezpieczenia...
***





26 komentarzy:

  1. Oj, tak pogoda zrobiła się wreszcie przyjemna i u nas. Rano niecałe 20 stopni, pochmurno, przelotne opady,a teraz deszcz i burza- jak miło.
    Ja ukradziony rower bardzo przeżyłam. Córka dostała górala na komunię, wciągaliśmy go na 3 piętro przez rok. A potem kupiliśmy psa i rower poszedł do piwnicy...na tydzień. Podobno byli tacy co ciągle "filowali", jeden w sąsiedniej klatce ciągle stał i obserwował. Nie wiem za rękę nie złapałam...Rozglądałam się potem na ulicy,ale ktoś mi powiedział,że nie ma szans żebym go zobaczyła w mieście. Po prostu przerzucają dalej, do innego miasta i ślad ginie.
    O sklepowych potyczkach wiele by pisać...
    Jedno Ci powiem, popieram zdanie Antosia Hopkinsa- Kiedyś traktowałam ludzi dobrze, teraz z wzajemnością.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj z zakupami różnie bywa. Też nieraz miałam podobne wypadki. W kolejkach pełno upierdliwców, którzy wedługnie przychodzą do sklepu aby się pokłócić, widocznie nie mają co robić.Pozdrawiam cieplutko ☀️

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze gdy idę po dwie rzeczy zapisane na kartce wychodzę z torbami pełnymi zakupów.
    Zapachy w płynach to nawet lubię, ale czemu napisali, że zmiękczają, skoro pranie po nich równie sztywne, co przed płukaniem?
    U nas nie ma automatów do zwrotu opakować, wszystko się marnuje...

    OdpowiedzUsuń
  4. A u nas dziś 27 stop., gorąco i b.wietrznie było.
    Zakupy, to temat "rzeka", ja robię tylko w ilościach nam potrzebnych, unikam kolejek.
    Na chamstwo ludzi nadal nie jestem odporna, ale nie bluźnię, nie równam się do poziomu!
    Pozdrawiam miło😀

    OdpowiedzUsuń
  5. Też drę gębę w obronie kasjerek, bo ludziom naprawdę odbija. Przyjdzie taki pustak i podnosi sobie poczucie wartości jadąc po kasjerce, która nawet nie może się bronić, bo za to nagana grozi, bo klient nasz pan. Jednemu takiemu, co darł mordę powiedziałam, żeby się zamknął, bo nie jest u siebie na polu. Zaperzył się, i huknął na mnie, żebym to ja się zamknęła, bo on nie ma pola. No to mu wyjaśniłam, że przecież wiem, że buraki nie mają pola na własność,bo pole jest rolnika, ale tylko na polu może burak ryja drzeć, jak go widłami trącą, a tu jest sklep. Zamknął się na chwilę, bo musiał sobie w tym pustym łebku poukładać, co ma odpowiedzieć, ale wydusił z siebie tylko "kurwa". To mu powiedziałam, że jego mamusia mnie nie obchodzi. Zagotował się, ale powiedziałam mu, że jak się nie uspokoi to wezwę policję. Musiał mieć coś na sumieniu, bo się przymknął. Ale później bałam się wyjść ze sklepu i godzinę łaziłam po butikach, żeby przeczekać. I niestety nie wyszłam z pustymi rękami. Co zrobić, sprawiedliwość ma swoją cenę, pyskowanie burakom także.

    OdpowiedzUsuń
  6. U nas dopiero dzisiaj 20°, a od jutra deszcze. Wreszcie jest czym oddychać w domu.

    Facet nie wiedział o tym, że kradziony, tzn. wnioskujesz oczywistość czy pogadałaś z nim chwilę?
    Kiedyś złodzieje fatygowali się chociaż, by rower przemalować albo usunąć charakterystyczne znaki. Ręce opadają. ;]

    Kiedyś to z roweru nie zsiadałam, a teraz w Szwajcarii to żenada, nie ma gdzie jeździć, więc wywiozłam rower z powrotem do Polski.

    Ten ostatni kawałek o nierozmagnekurwatyzowaniu to są teksty które za plecami słyszałaś, ktoś tak szmerał?

    OdpowiedzUsuń
  7. Robię zakupy przeważnie raz w tygodniu, najbliższy ode mnie sklep to EDEKA (350m), gdy jestem w lepszej formie to zakupy poza spożywcze robię w Rossmannie, do którego mam 1,6 km.Czasem się przewlekam do Aldi, też powyżej 1km. Za to fryzjerów mam w okolicy zatrzęsienie, ale nie korzystam.Podobno zamiast płynu do płukania można dodać trochę octu i pranie jest mięciutkie, zwłaszcza dżinsy.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja za taką pogodą aż tak nie przepadam :p
    Mojemu bratu raz ukradli taki super pozłacany rower eh, mi nigdy, ale rzadko jeżdzę
    Wspólczuję takim dopiero co uczącym się kasjerką. Ja zawsze staram się być miła, no bo kiedyś trzeba zacząć jakąś pracę i to normalne że na początku nie będzie się super szybko pracować itd.

    OdpowiedzUsuń
  9. Klik dobry:)
    Nie znoszę zakupów. Ach, gdyby bez nich dało się żyć...
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ostatnio omijam sklepy... jakoś tak.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zawsze staram sie byc uprzejma dla kasjerek (kelnerow tez), chocby dlatego ze spotykam sie z ich strony z tym samym. Natomiast jesli sa jakies zgryzy przy kasie to zawsze ale to zawsze ze strony kupujacych. Najczesciej chodzi o to ze sa nieprzygotowani do sprawnego placenia : stojac w kolejce albo nie robia nic albo gadaja przez telefon, zamiast przygotowac karte ( a czasem dwie bo na ogol kazdy ma dodatkowa znizkowa tego sklepu a mam na mysli spozywczy), grzebie sie by skonczyc rozmowe i wypakowac na tasme, wielu szuka kuponow, albo namysla czy ten wybrany produkt jednak kupic bo akurat w ten dzien jest drozszy o piec centow itd. A my, reszta stoimy i czekamy. Wlasnie to mnie wkurza bo do kasy podchodze przygotowana, zalatwiam sprawnie nikogo nie powstrzymujac, produkty na tasmie ukladam rodzajami by mogly byc szybciej pakowane przez pakowaczke, itp. Musze przyznac ze nie ma o to awantur, kazdy spokojnie i bez slowa znosi cokolwiek sie dzieje, sila rzeczy ja tez choc sie we mnie gotuje. Cierpliwisc i uprzejmosc kasjerek jest godna podziwu - ja bym co drugiego opieprzyla a one znosza to po anielsku jeszcze nas, rezte kolejki, przepraszajac. Tak, one przepraszaja zamiast ten co spowodowal blokade.
    Nie umiem zdecydowanie powiedziec czy lubie lazic po sklepach czy nie - niby nie lubie a laze i niemal zawsze wyjde z czyms , na ogol wcale mi niepotrzebnym.
    Nie lubie gotowac choc jesli musze to wychodzi mi smacznie, ale gotuje tradycyjnie, tak jak sie nauczylam sto lat temu, nie eksperymentuje bo za duzo roboty a wynik niepewny.

    OdpowiedzUsuń
  12. zbierasz puszki po Monsterze? nie jesteś jedyna. nie - nie ja, ale jedna panna mi bliska ma kolekcję w siedmiu kolorach, a może i więcej

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie przepadam za zakupami. Płynu do płukania używam sporadycznie, ostatnio najczęściej do rajstop, albo biustonoszy. Kiedyś używałam do wszystkiego i to nie oszczędzając, ręczniki zesztywniały, a kurtki utraciły swoją strukturę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nawet podczas zakupów człowiek nie ma spokoju ;) Najbardziej wkurzają mnie Ci sflustrowani ludzie, którzy na wszystkich chcą się wyładowywać. Niech sobie kupią worek treningowy i walną się porządnie w ten głupi łep. Może innym dadzą spokój.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jestes ok, Szczurowska? Pytam bo niepokoi mnie Twe milczenie. A moze to len tylko?

    OdpowiedzUsuń
  16. Do tej pory miałem dwa rowery, obydwa raczej z typu ,,górali". Obecny ma już ponad 10 lat, myślę co by sobie nowego znaleźć i na razie nie mam pomysłu.

    A u mnie w sklepie kiedyś były w puszkach napoje na bazie Yerba Mate i onigiri, teraz ani tego, ani tego nie ma. Na pytania czy będą słyszę tylko, że bywają. Kiepsko czasem jest jak się polubi coś bardziej niezwykłego.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  17. Co tu tak cicho? Miał być prawiecodziennik, a zaraz będzie miesięcznik. Stęskniłam się troszku, więc niech się Człowiek odezwie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Zgubiłaś się na zakupach?

    OdpowiedzUsuń
  19. Znak jakiś daj Człowieku, bo się martwię.

    OdpowiedzUsuń
  20. Szkoda ze juz nie piszesz. Zadko sie trafiaja sensowne blogi. Ale zagladam systematycznie z nadzieja

    OdpowiedzUsuń
  21. Halo, halo! Zapominajki zapominają o swoich czytelnikach? Mam nadzieję, że nic złego się nie stało.

    OdpowiedzUsuń
  22. Wciąż zaglądam na bloga, bo trochę tęsknię. Napisz słówko jak się masz. Przesyłam serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  23. podoba mi się przelicznik browarniany. smacznego.
    za to nie bardzo podoba mi się pustka ciągnąca się od zeszłego roku.

    OdpowiedzUsuń
  24. Szczurowski wciąż zaglądam na Twojego bloga i nic. Wiem, przyczepiłam się, ale bardzo żałuję, że już nie piszesz. Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku. Przesyłam serdeczności. 👋🙂

    OdpowiedzUsuń